Jarosław Iwaszkiewicz
   
*** (VI)
 

A potem się wychodzi na letni deszcz pod kasztanowe
                                                                     drzewo
I nie wiadomo skąd znowu błękitna radość śpiewa.
To przez sztachety podwórza widnieje lazurowa Wisła.
Poszliśmy na wzgórze: widok stamtąd daleki,
Szerokie smutne błonia ponad skrętami rzeki,
Na błoniach pasą się – zmrok już – spętane małe konie,
Daleko to, daleko, a widać jak na dłoni.
Sandomierz jest na górze, a błonie jest na dole,
A dalej jest most na Wiśle, a dalej pola i role,
Widać dalekie drogi. „Kto tymi drogami jeździ?”
Widać dalekie olchy, widać dalekie topole,
W chatach – dym tylko widać – w chatach kto tam się
                                                                  gnieździ?
Czy spotkam kiedy kogo co mieszka w tej okolicy?
A Wisłę w Sandomierzu z każdej dostrzeżesz ulicy.